Amigdalina (witamina B17) to prawdopodobnie jeden z najbardziej „kontrowersyjnych” związków – naukowcy od dekad spierają się na temat jego antynowotworowych właściwości. Do dyskusji włączają się także strony trzecie – cudotwórcy medycyny alternatywnej „gwarantujący” skuteczność amigdaliny (niekiedy natychmiastową) i molochy przemysłu farmaceutycznego, którym lecznicze działanie wszelkich suplementów pochodzenia naturalnego jest niekoniecznie na rękę. Gdzie leży prawda?
Amigdalina to organiczny związek należący grupy glikozydów. W naturze występuje powszechnie – to właśnie za jego sprawą pestki i nasiona posiadają charakterystyczny gorzkawy smak i aromat…Po raz pierwszy związek wyizolowano z gorzkich migdałów w 1830roku (witamina B17 w obecnej postaci jest jego modyfikacją). Poza migdałowcem najwięcej amigdaliny znajduje się w nerkowcach, orzechach macadamia, pestkach/nasionach moreli, jabłek, brzoskwiń, nektarynek, gruszek, wiśni i czarnego bzu. Niewielkie ilości B17 znajdują się także w popularnych w ostatnich latach: ciecierzycy, fasoli mung i kiełkach soczewicy a ponadto w soku z aloesu, wielu przyprawach (chilli, imbir, kurkuma, sumak), chia, lnie oraz w grzybach. Amigdalina jest odporna na działanie wysokich temperatur, dlatego jej zawartość w poszczególnych składnikach nie maleje w czasie obróbki termicznej.
Jak amigdalina działa na organizm?
Amigdalina po spożyciu rozkłada się na glukozę, aldehyd benzoesowy oraz cyjanowodór, przy czym uwalnianie ostatniego, najbardziej „kłopotliwego” związku, następuje głównie w komórkach zarażonych. Komórki zdrowe są chronione przez enzym rodanozę (który rozkłada amigdalinę na nieszkodliwe tiocyjaniny). Przy nowotworach występuje niedobór rodanozy, natomiast „działa” inny enzym – beta-glukozydaza, który w wyniku złożonych reakcji chemicznych z amigdaliną (i innymi związkami) doprowadza do powstawania cyjanowodoru oraz kwasu benzoesowego. Powstały cyjanowodór może doprowadzać do niszczenia komórek nowotworowych (badania in-vitro nie wskazują tego jednoznacznie), kwas benzoesowy wzmacnia jego działanie. Jak to interpretować?
Czy amigdalina może zaszkodzić?
Odpowiedź na zagadnienie czy amigdalina szkodzi czy pomaga jest wręcz pozorom prosta: wszystko zależy od spożywanej ilości. Człowiek może zatruć się wiadrem wody, nadmiernym spożywaniem mięty (wrzody) lub nawet wiosenną sałatą (są intensywnie nawożone azotem, przy braku światła nadmiar kumuluje się w postaci toksycznych azotynów – o nowalijkach pisze się często, o potencjalnych skutkach ubocznych niekoniecznie). Tutaj jest podobnie. Gdyby organizm nie posiadał naturalnych mechanizmów zwalczających niekorzystne produkty rozkładu amigdaliny, szybko dochodziłoby do zatrucia po zjedzeniu smacznych migdałów, nerkowców czy pestek jabłek (tak – niektórzy je lubią). Przy normalnym niewymuszonym spożywaniu produktów z amigdaliną organizm jest skutecznie chroniony przez rodanozę. Problem mógłby zajść, gdyby stężenie cyjanowodoru (nie amigdaliny) wyniosło 50-60mg, np.: w wyniku nadmiernej suplementacji. Wpływ na to ma także intensywne pobieranie kwasu askorbinowego. Dlatego z amigdaliny trzeba korzystać rozsądnie, tak jak z innych suplementów diety. Nie można kierować się jedynie stosunkiem wagi nasion, np. moreli do masy ciała – warto przyjmować nieco mniejsze „dawki”.
Czy amigdalina to skuteczny lek na nowotwory?
Tutaj sprawa jest bardziej złożona. Nowotwory to zbyt zaawansowana i złożona grupa chorób. Prawdopodobnie nigdy nie powstanie jeden skuteczny lek na „raka”, gdyż musiałby ewoluować i dostosować się (to oczywiście obrazowe, „nieprofesjonalne” przedstawienie tematu) wraz z przebiegiem choroby. Twierdzenie, że nowotwory są wynikiem niedoboru witaminy B17 jest zbyt dużym uproszczeniem (to zaledwie jest z czynników). Niestety wiedza na temat awitaminozy i hiperwitaminozy witaminy B17 wciąż jest zbyt mała, aby wysuwać konkretne tezy. Amigdalina może jednak leczyć raka w niektórych przypadkach i na pewnych etapach rozwoju. Ponadto z dużą dozą prawdopodobieństwa ogranicza występowanie chorób nowotworowych a więc warto przyjmować ją profilaktycznie. Pozytywne wyniki terapii z użyciem amigdaliny przedstawiono m.in. w „Laetrile Case Histories; The Richardson Cancer Clinic Experience”.
Skąd całe zamieszanie?
Badania naukowe często wzajemnie sobie przeczą i to jest główną bolączką zwolenników amigdaliny. Poniekąd wpływ na to mają największe firmy farmaceutyczne, którym lecznicze działanie środków pochodzących z natury jest nie na rękę (nie mogą ich opatentować). Działa to w myśl zasady: gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze…Wolą stawiać na bardziej opłacalną dla nich chemię i silne farmaceutyki. Dlatego zalewają internet i prasę fałszywymi informacjami co samo w sobie skłania do zastanowienia. Nie można przy tym popadać jednak w skrajność – nie każde badania na temat działania czy szkodliwości wymienionego związku są „zlecane” przez bezduszne korporacje. Po drugiej stronie są hurraoptymiści, którzy obiecują niemal natychmiastowe rezultaty po „aplikowaniu” amigdaliny. Niestety tak to nie działa. Rozpowszechnianie informacji o cudownych właściwościach witaminy B17 jest tak samo niekorzystne dla nauki – a w tym przypadku także dla zdrowia człowieka – co straszenie „niezaprzeczalną” toksycznością.
Artykuł ma charakter czysto poglądowy.